Wizyta u weterynarza dla większości kotów nie jest relaksującą wycieczką, tylko czymś w rodzaju małej apokalipsy. Nawet jeśli sam lekarz jest delikatny i mówi do kota ciepłym głosem, samo wyciąganie transportera, zamykanie drzwiczek i jazda samochodem mogą sprawić, że spokojny domowy mruczek zamienia się w zdeterminowanego uciekiniera.
Czy da się to zmienić? Tak. Oczywiście nie każdy kot zacznie nagle z radością wskakiwać do transportera, ale można bardzo dużo zrobić, żeby zniwelować stres i ułatwić mu tę trudną chwilę. Wszystko zaczyna się dużo wcześniej niż w dniu wizyty.
1. Transporter to nie wróg – oswajanie na co dzień
Wielu opiekunów wyciąga transporter tylko wtedy, gdy dzieje się coś nieprzyjemnego – czyli zwykle przed wizytą u weterynarza. W efekcie kot szybko kojarzy ten przedmiot z czymś złym. Co robić?
- Zostaw transporter na stałe w domu, otwarty, w dostępnym miejscu. Możesz włożyć do środka miękką poduszkę, kocyk, a nawet smakołyki czy zabawki.
- Spryskaj wnętrze transportera feromonami Feliway (wersja spray) – są bezpieczne i pomagają kotom się wyciszyć.
- Czasem kot zaczyna traktować transporter jak swoje miejsce odpoczynku – i o to chodzi. Im mniej „nadzwyczajny” będzie, tym mniej stresu wywoła.
2. Dzień wizyty – działaj spokojnie i z wyczuciem
Twoje emocje mają znaczenie. Koty doskonale czytają nasz nastrój, ton głosu, napięcie w ruchach. Jeśli więc zaczynasz nerwowo krzątać się po domu, spoglądać na zegarek i mówić: „O Boże, znowu będzie dzikość w aucie”, to… kot już to wie.
- Zachowaj spokój, mów normalnym głosem, nie przyspieszaj ruchów.
- Przygotuj wszystko wcześniej – dokumenty, książeczkę zdrowia, transporter.
- Nie głośno, nie gwałtownie. Zamiast gonić kota po domu, lepiej go delikatnie zamknąć wcześniej w pokoju i tam przygotować.
3. Zaskoczenia się zdarzają – osobista lekcja pokory
Z wiekiem kota zazwyczaj lepiej znamy jego temperament i możemy się spodziewać, jak zareaguje w trudnej sytuacji. Ale kiedy kot jest młody, to często jeszcze wielka niewiadoma. A nawet jeśli nam się wydaje, że już wiemy „co i jak” – kot potrafi wyprowadzić z błędu.
Pamiętam, jak moje kotki były jeszcze młode i przyszła pora na ich pierwsze wizyty u weterynarza. Jechałem z nimi osobno: jedną pierwszego dnia, drugą drugiego. Na początek wziąłem kotkę, która jako maluch była raczej płochliwa i potrafiła prychać – i faktycznie, w gabinecie zachowywała się podobnie, choć nawet spokojniej niż się spodziewałem.
Za to na drugi dzień… pewniaczek. Mówię weterynarzowi: „Dziś będzie łatwo, to ta spokojna kotka”. No i dostałem lekcję życia. Kotka, która w domu była wręcz potulna jak baranek, w gabinecie zamieniła się w tygrysa. W ruch poszły zęby, pazury, a weterynarz szybko wręczył mi grube rękawice ochronne. Myślę sobie: „Bez przesady, to mój kochany kotek, przecież mnie nie ugryzie…” Na szczęście rękawice założyłem, bo blizny miałbym do dziś. Trzymałem ją, jak mogłem, ale i tak wyrwała się i zaczęła uciekać po gabinecie.
To była jedna z bardziej stresujących wizyt – i prawdę mówiąc, chyba to ja byłem bardziej zdenerwowany niż kot.
4. Jak włożyć kota do transportera?
To moment kluczowy. Jeśli kot nie wchodzi sam (a zazwyczaj nie wchodzi), warto:
- Użyć transportera z górnym otwieraniem – ułatwia spokojne wsadzenie kota bez wciskania go przez drzwiczki.
- Jeśli transporter otwiera się tylko z przodu – ustaw go pionowo, z drzwiczkami do góry, delikatnie wsuń kota tylnymi łapkami do środka.
- Nie wciskaj na siłę. Lepiej uspokoić kota i spróbować za chwilę, niż próbować na siłę przy trzepoczących łapkach i syknięciach.
Jeśli kot wyjątkowo się boi – możesz poprosić weterynarza o lekkie środki uspokajające do podania przed wizytą (na receptę), ale to rozwiązanie awaryjne.
5. W drodze – jazda bez dramatu
Sama jazda samochodem to dla kota często druga fala stresu. Nie rozumie, dlaczego wszystko się trzęsie i czemu nagle świat się porusza.
- Stabilnie ustaw transporter – najlepiej na podłodze za fotelem pasażera lub przypięty pasami na siedzeniu.
- Przykryj transporter cienkim kocem, jeśli kot reaguje lękiem na otoczenie. Mrok daje mu poczucie bezpieczeństwa.
- Nie otwieraj transportera w aucie! – nawet najspokojniejszy kot może w panice wyskoczyć.
Jeśli jedziecie komunikacją publiczną – tym bardziej warto zabezpieczyć transporter (np. pasem przez ramię, dodatkowym pokrowcem).
6. W gabinecie – krótkie i możliwie spokojne spotkanie
W gabinecie warto od razu poinformować weterynarza, że kot jest wrażliwy i mało odporny na stres.
- Niektóre lecznice oferują oddzielne poczekalnie dla psów i kotów – warto z tego skorzystać, jeśli jest taka opcja.
- Nie wyciągaj kota sam/a na siłę z transportera – pozwól weterynarzowi to zrobić albo otwórz górę (jeśli masz taką możliwość).
- Zostaw znajomy kocyk lub ręcznik pod kotem na stole – jego zapach pomoże mu się uspokoić.
7. Po powrocie do domu – czas na reset
Nie każdy kot po wizycie u weterynarza wraca do normy w pięć minut. Może chować się, unikać dotyku, być osowiały – i to jest normalne.
- Daj mu spokój, ciszę i jego przestrzeń.
- Nie narzucaj się z głaskaniem, ale bądź obok, jeśli tego potrzebuje.
- Czasem warto nagrodzić go smakołykiem lub zabawą, jeśli już się rozluźnił – by miał pozytywne skojarzenie z powrotem do domu.
A jeśli trzeba chodzić regularnie?
W przypadku kotów przewlekle chorych, które wymagają częstych wizyt – można pomyśleć o wizytach domowych, jeśli weterynarz oferuje taką opcję. Czasem to naprawdę najlepsze wyjście.
Są też gabinety specjalizujące się wyłącznie w kotach – bez szczekających psów, bez hałasu. W większych miastach coraz więcej takich miejsc.
Na zakończenie: kot też zasługuje na spokój
Wizyta u weterynarza to stres, ale z czasem da się nauczyć kota, że to nie koniec świata. Wymaga to od nas cierpliwości, spokoju i zrozumienia. Może nigdy nie będzie zadowolony, ale może przynajmniej nie będzie przerażony.
Koty bywają nieprzewidywalne – nawet te, które znamy od lat. Czasem okazuje się, że największy twardziel reaguje spokojnie, a aniołek pokazuje pazurki. Warto mieć to z tyłu głowy… i rękawiczki w pogotowiu.